czwartek, 2 stycznia 2014

O aniołach

   -Że co? - Zapytała Izabela - I jak niby mam się teraz wytłumaczyć z tej dwójki dzieci?
   -Zaraz Ci wszystko wyj... Jakiej dwójki?
  -Jestem w ciąży. - powiedziała gładząc się po wciąż jeszcze płaskim brzuchu. - Proszę, powiedz mi o co chodzi.
   Arkadiusz nie mógł wydobyć z siebie słowa, więc pocałował ją czule.
  -Chodzi mi o to, że...- zaczął - To nie jest tak...
   Izabela przysunęła się do niego i spojrzała na niego z oczekiwaniem.
   -Jak jest? - Spytała w końcu po długiej chwili oczekiwania.
   -Czy mogę ci powiedzieć zależy tylko od tego jak bardzo mnie kochasz. - odpowiedział jej.
   -Kocham. - powiedziała z uśmiechem na ustach - Bardzo cię kocham. - powtórzyła to jeszcze parę razy, a potem bezgłośnie.
   -Widzisz... - kontynuował wciąż niepewny Arkadiusz - To nie jest takie proste. Nie jestem człowiekiem. - powiedział z pełną powagą na twarzy.
   -Taak? - spytała nie ukrywając uśmiechu - A czym jesteś?
   -Myślisz, że żartuję. - powiedział urażony - ale tak jest. Jestem kimś więcej. Jestem aniołem.
   -Aniołem? - powtórzyła po czym zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go namiętnie - Mój ty Aniele.
   -Czy ty mogłabyś na chwilę przestać? - spytał rozdrażniony - To naprawdę ważne dla mnie.
   -Dobrze. - powiedziała i usiadła mu na kolanach przodem do niego. - Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś mi powiedzieć?
   -My, anioły, jesteśmy wybierani co jakiś czas parami, kobieta i mężczyzna, z jednej rodziny. Zawsze ma być nas na świecie dwoje, dlatego nie możemy mieć dzieci. A jeżeli już to musimy je tak ukrywać, żeby nikt się o nich nie dowiedział.
   -To niemiłe. - Izabela zachowywała się jakby wypiła odrobinę za dużo.
   -Ale bycie takim ma swoje plusy. Właściwie jesteśmy niezniszczalni. Może nas zabić tylko inny anioł, albo ci, którzy nas wybrali. Jesteśmy silni, twardzi, bo naszym celem w życiu jest nie doprowadzenie do końca świata. Musimy pilnować, żeby nie wybuchały wojny, które mogłyby wybić ponad połowę populacji, albo żeby nie powstała broń, która mogłaby... no wiesz.
   -Wiem.-uśmiechnęła się - Czy to znaczy, że Danielle też jest taka?
   -Nie. - uśmiechnął się do siebie - Anioły muszą mieć dobre charaktery, a z nią to nigdy nic nie wiadomo. Gdzieś na świecie jest pewnie kobieta, która ma to samo zadanie, co ja, ale to może być w Azji, w Afryce, a może na jakimś lądzie którego jeszcze nie znamy.
   -Z Alec'iem mamy teorię, że między Europą a Azją, gdzieś na oceanie jest coś jeszcze.
   -Hahaha, Alec. Pocieszny chłopak. - Roześmiał się w głos - Rozumiesz, że musiałem ci powiedzieć?
   -Rozumiem. -pokiwała ze znawstwem głową. - Rozumiem, ze musiałeś, ale nie rozumiem dlaczego o tym mi mówisz?
   -Bo nie chcę cię dłużej okłamywać. Jesteś taka delikatna. Jednym ruchem mógłbym zgnieść twoje kości i nawet bym nie zauważył.
   -Chyba żartujesz? - wykrzyknęła Izabela i rzuciła się na niego najsilniej jak tylko mogła.

   Złamali ramę łóżka i spadli na podłogę. Kiedy skończyła mu udowadniać, ze jednak nie dałby rady, wciągnął ją na łóżko i zamknął w objęciach leżącą na jego poduszce.
   -Izabelo.-powiedział groźnie, ale z wyczuwalną nutą rozbawienia - Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?
   -Nie wiem. - przyznała - Może gdyby przyjechał tu Alec... Może gdyby okoliczności ku temu sprzyjały...
   -Ach, no przecież.-Arkadiusz złapał się za głowę z własnej głupoty - Alec. On też jest jednym z nas.
   -Skąd ta oczywistość?
   -Jesteście zbyt podobni do siebie, żeby mogło być inaczej.
   Izabela popatrzyła na niego podejrzliwie, ale postanowiła się tym nie przejmować. Miała teraz większe zmartwienia na głowie.

   1. Marek był synem dwóch aniołów. Dzieci chociażby jednego nie miały prawa istnieć, a co dopiero dwóch naraz. Jak Turpin się dowie...
   2. Może jednak nie będzie tak źle. Marek jest pierworodnym, czyli następcą tronu, a Anioły mają nakaz utrzymywania swojej powinności w sekrecie przed innymi, więc pewnie nic ich synowi nie zagraża.
   3. Drugie dziecko, niezależnie od tego jakie by było, nie ma szans na przeżycie po tym jak Turpin się o nim dowie, chyba że...

   -Arkadiusz - Powiedziała - Mam do ciebie ogromną prośbę. - kontynuowała, gdy skinął głową - Już teraz obiecaj mi, że, nie ważne ile będziemy mieć dzieci, podzielisz władzę między nie wszystkie.
   Arkadiusz chwile się zastanawiał, po czym zgodził się. On też nie chciał, żeby jego dzieci zostały strawione przez chory system biurokracji "anielskiej".

   Anioły wybierała komisja, której przewodniczącym był sędzia Turpin. Członkami tej komisji byli żywi i umarli, ponieważ cała społeczność "anielska" składała się z osób, które musiały w jakimś stopniu ukrywać to, kim są. Ta komisja miała swoją własną armię w której były "anioły". Żołnierze nie byli prawdziwymi aniołami, ponieważ byli nimi Arkadiusz, Alec i Izabela. Żołnierze byli niedoskonałą wersją aniołów, którą, w zasadzie, mógł zabić każdy.
   Prawdziwe anioły od zawsze miały trzy cele: nie doprowadzić do końca świata, pozostawić swoje istnienie w tajemnicy i nie zabić nikogo. Za spowodowanie czyjejś śmierci, komisja orzeka wyrok skazujący na śmierć.

   (Niektórym się może wydawać, że anioły to takie trochę wampiry i muszę przyznać, że coś w tym jest. Faktycznie początkowo główni bohaterowie mieli być wampirami, ale to tylko dlatego, że wymyślałam tą historię od końca.

   Cechy charakterystyczne dla aniołów to np. szybkość (biegiem z Irlandii do Włoch ok. 3-4 sekundy), siła (nie będę porównywać; większa niż ktokolwiek na świecie; praktycznie nie ma rzeczy, której by nie podniosły), wytrzymałość (mogą wyglądać jak ser szwajcarski, a  i tak im nic nie będzie) itp. Każdy anioł ma dodatkowo wyostrzone zmysły, każdy inne. Arkadiusz: smak i węch, Alec: słuch i dotyk, Izabela: Wzrok i "przeczucie". Innymi słowy w pojedynkę są mocni, ale w grupie niezniszczalni.
   Od innych "gatunków" odróżnia je to, ze zostały stworzone po to by cierpieć. Mogą się zakochać, ale tylko raz na całe życie i nie mogą się odkochać. Nie mogą popełnić samobójstwa.

   -Pomyśl tylko - rzucił Arkadiusz od niechcenia delikatnie całując jej włosy - Jak bardzo nieprawdopodobne jest o, że się spotkaliśmy?
   -Nie wiem. - odpowiedziała mu - Tak nieprawdopodobne, że na pewno ktoś kiedyś o tym napisze, a ludzie wezmą naszą historię za opowieść fantastyczną.

6 komentarzy:

  1. Ostatnie zdanie najlepsze xD
    Wiedziałam, wiedziałam, że Alec jest aniołem, wiedziałam! W sumie jednego z głównych bohaterów się spodziewałam i stawiałam raczej na niego, więc od razu zajęłam się rodziną Izzy, bo, no cóż, skądś się nazwa "Irlandzkie anioły" wzięła. Ha, wiedziałam, że to Alec. Inny byli zbyt mało zajebiści <33
    Czekam na trzeci cykl :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam, nadrobiłam zaległości i co dziwne wszystko ogarniam :P Ja nie byłam pewna na początku tylko tego, czy Arkadiusz jest aniołem, Izabela i Alec było wiadome. Ja też czekam na dalszą część zresztą jak zawsze c:
    ~Julka G

    OdpowiedzUsuń
  3. No, czuć tutaj, że nie mogłaś się doczekać by uchylić rąbka tajemnicy. Ale wydałaś większość smaczków o aniołach w jednym rzucie, ja osobiście poczekałbym aż sama akcja wydobyłaby te informacje. Nie twierdzę oczywiście, że nie czekam na rozwój wydarzeń ;)
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo liczyłam na chociaż jedną osobę, która by to skrytykowała. Dziękuję Ci Bartku. You made my day. :)

      Usuń
  4. I jeszcze jedno: HA ! Intuicja z tym rysunkiem Aleka nie zawiodła, czyż nie?
    Bartek

    OdpowiedzUsuń