poniedziałek, 4 marca 2013

Nowy świat

   Był mglisty poranek kiedy statek, na którym się znajdowała, przybił do brzegów Volterry. Nie wiele ludzi kręciło się po porcie, głównie byli to marynarze którzy nie mieli się gdzie podziać. Izabela zeszła po trapie i podeszła do mężczyzny wyróżniającego się na tle innych.
-Stryjku Paddy-zawołała.-Jak się cieszę, że Cię widzę.
   Padrick Lestrange był niskim, krępym, ale wyjątkowo przystojnym starszym mężczyzną. Jego siwe włosy dodawały mu uroku a długie wąsy zawinięte do góry-męskości.
-Mała Izy!-Krzyknął uradowany.-Gdy Cię ostatnio widziałem mieściłaś mi się w jednej dłoni.
   Uśmiechnęła się, a on wziął jej tobołek i zaprowadził ją do zamku. Po drodze opowiadał jej o wszystkim co powinna wiedzieć o jej nowym domu, pytał o Irlandię i napawał się widokiem młodej bratanicy. Według niego wyglądała jak nimfa leśna, jak jutrzenka, jak uosobienie wiosny. Ona spokojnie odpowiadała mu na wszystkie pytania, sama nie mogąc ukryć ekscytacji związanej z przyjechaniem do zupełnie innego świata. Do tej pory nie była dalej niż 50 mil od domu. Teraz sama przebyła drogę prowadzącą przez morza i pół Europy.

   Bez żadnych problemów przeszli przez mury zamku i dotarli do domów dla służby. Stryj Paddy pozwolił zostawić jej rzeczy w izbie przygotowanej specjalnie dla niej, ale ona jak najszybciej chciała się dowiedzieć czy znalazłoby się gdzieś dla niej jakieś zajęcie. Była pewna, że jeżeli zaraz nie weźmie się do jakiejś pracy to szybko zwariuje.
   Padrick nie był w stanie odmówić bratanicy więc od razu zabrał ją do stajni. Jakież było jej zdumienie gdy zobaczyła tą ilość koni. Stajnie były podzielone na trzy części. Pierwsza-największa, dla rycerstwa i straży. Druga-konie rodziny królewskiej. Trzecia-fanaberia księcia-konie wyścigowe. Tymi trzecimi zajmował się Stryj Paddy. Nie tyle zajmował co był bezpośrednim przełożonym stajennych zajmującymi się końmi. W ten właśnie sposób Izabeli zostało przydzielone codzienne ich objeżdżanie.

   Kobieta szybko przyzwyczaiła się do nowego miejsca. W ciągu kilku dni nauczyła się obowiązującego języka, zdobyła potrzebne doświadczenie i poznała więcej ludzi niż w ciągu całego swojego życia. Miała niesamowitą rękę do zwierząt, a konie uwielbiała w szczególności. Padrick był przyjacielem i doradzą Jego Wysokości więc prędzej czy później na dworze mówiło się o przyjeździe jego urodziwej bratanicy.

   Król był już starym człowiekiem. Miał trójkę dzieci: Arkadiusza, Danielle i Mortena. Zdawał sobie sprawę, że nie jest już tak szybki i cierpliwy jak niegdyś dlatego przygotowywał się do odejścia z urzędu i przekazania władzy najstarszemu synowi. On natomiast jej nie chciał. Arkadiusz od dziecka był urwisem. Nudziły go dobre maniery i etykieta dworska. Wolał jeździć konno i biegać po lesie. Nie bawiło go rozlewanie krwi, za to bardzo kochał konie. Jego ulubiony Vincitore, zwycięzca, był czarny jak węgiel, miał przenikliwe spojrzenie i charakter podobny do właściciela. W chwili gdy Izabela przyjechała do Volterry, Arkadiusz miał trzydzieści lat i właśnie kończył studia gdzieś w zachodniej Europie. W zamku została jego młodsza siostra i brat.
   Morten był kobieciarzem. Chociaż miał dziewiętnaście lat, wiele dojrzałych kobiet uważało go za idealnego mężczyznę. Nie był wulgarny ani brutalny, przeciwnie dbał o wszystkie kobiety które uznał za godne bycia jego towarzyszkami. Posiadał interesującą urodę. Był przystojny i dobrze zbudowany. Uwielbiał uczty, walki i turnieje rycerskie. Był w nich dobry. Kobiety padały do jego stóp, on jednak chciał się ustatkować. Nic więc dziwnego, że zainteresował się rudowłosą przybyszką. Różnił się bardzo od swojego brata, ale z całą pewnością był inny od swojej siostry. Danielle również nie przepadała za siedzeniem w zamku. Damy dworu ją nudziły. Zdecydowanie wolała by odjechać stamtąd w nieznane. Marzyła o włóczeniu się po świecie z koniem i odrobiną chleba. Chciała jeździć, poznawać świat. Gdy była młodsza Ojciec zobaczył ją uzbrojoną jedynie w patyk, walczącą z drzewem rosnącym w ogrodzie. Wtedy zadecydował, że każe nauczyć ją sztuki walki. Była dobra, często dorównywała w niej swoim braciom. Nigdy nie chciała być księżniczką. Choć była piękna, zazdrościła tej irlandzkiej wieśniaczce wolności, której nigdy nie zazna.

   Tak stała na tarasie zamku obserwowała jak nowa stajenna czyści Santanę i pozwalała jej czarnym włosom unosić się na wietrze. Swoimi jasnobłękitnymi oczami obserwowała jednego z jeźdźców, który to w tym momencie podszedł do Izabeli, żeby z nią porozmawiać. "Co zrobiła ta dziewczyna, że Bóg uczynił ją taką szczęśliwą, a ja na to nie zasługuję?"-zastanawiała się, ścierając łzę spływającą po jej śniadym policzku."Jak to dobrze, że już jutro wraca Arkadiusz. Może on coś zaradzi.".

4 komentarze:

  1. Myślę, że zaczyna się ciekawie - dobry zarys postaci i miejsc, niezłe opisy. Wstęp mnie nieźle zaciekawił :) Czekam na powiązania z tą historią sprzed lat i rozwinięciem akcji. Napisz coś niedługo :) Będę czatować :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, będę się starać pisać bardziej regularnie i może trochę rozwinąć akcję. Mam tylko pytanie: Jaką historią sprzed lat?
    Pozdrawiam TheAvcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodzi mi o tę historię z aniołem, którego zobaczyła nad łóżkiem Aleca, gdy miała sześć lat. Bo domyślam się, że ona jest wstępem tak jakby dla całej opowieści - na tym będzie się ona m.in. opierać, tak? Bo odniosłam takie wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem na czym będzie się opierać historia, bo ją zepsuję. :D
      Nie wiem czy była wstępem, w każdym razie będzie dość istotna dla dalszych wydarzeń.
      TheAvcia

      Usuń