niedziela, 7 kwietnia 2013

Godziny...

   Przez następne półtora tygodnia Izabela miała stały harmonogram dnia. Po wyjściu od Danielle szła do stajni i zajmowała się końmi, a później do Paddy'ego, żeby dotrzymać mu towarzystwa. Codziennie też znajdowała czas na rozmowę z Arkadiuszem i przejmowanie obowiązków przyszłej królowej.

   Nadeszła wigilia ślubu. Danielle otworzyła jej drzwi, a Irlandka weszła do komnaty.
-A więc,-zaczęła Księżniczka-jutro wielki dzień.
-Tak.-powiedziała cicho Izabela całując ją po szyi.
-Słuchaj!-przerwała jej.-Jest to ostatni raz kiedy możemy pozwolić sobie na coś takiego. Chcę, żeby był niezapomniany. Później wszyscy mają myśleć, że cię nienawidzę.
   Nim zdążyła to powiedzieć zalała ją fala rozkoszy.

***

   Izabela wyszła ze stajni. Jej wzrok od razu powędrował do wyjścia z pałacu. Arkadiusz rozmawiał z Danielle. Nagle usłyszeli tętent kopyt. Odwrócili głowy w stronę z której dochodził dźwięk.
-Alec!-Wykrzyknęła i podbiegła do jeźdźca.
   Alecay Lestrange był wysokim piętnastoletnim młodzieńcem. Był o pół głowy wyższy od Arkadiusza. Z twarzy bardzo przypominał Izabelę. Miał roztrzepane włosy i uśmiech na ustach. Zsiadł z konia i przytulił ją.
-Izy!-zmierzwił jej włosy.-Tęskniłem za tobą.

-Kto to jest?-zapytała Danielle z zainteresowaniem.
-Myślę,-powiedział Arkadiusz-że ktoś z jej rodziny. Chodź, pójdziemy się przywitać.

-Gdzie byłeś?-zapytała Izabela szukając wzrokiem miejsca dla konia.-Nie podejrzewam cię o zostaniu w jednym miejscu.
-Wiesz... Włóczyłem się. Co ciekawe również po półwyspie. Jeżdżę po królestwach i robię to co umiem najlepiej.-Uśmiechnął się. Wiedział, że ona go zrozumie. Nareszcie ktoś go zrozumie. Ona odwzajemniła uśmiech.
   W ich stronę zbliżali się Arkadiusz i Danielle.
-To jest właśnie Arkadiusz, a to jego siostra.-powiedziała Izabela.
-Przystojny...
   Izabela popatrzyła na niego zaskoczona (czytaj: WTF?) akurat w chwili, kiedy Rodzeństwo do nich doszło.
-Arkadiuszu, Danielle,-Izabela zwróciła się do nich.-poznajcie proszę mojego kuzyna Alecay'a Lestrange.
   Alec nie miał takich oporów jak Izabela do przebywania w obecnośći członków rodzin królewskich, dlatego skłonił się przed nimi nie spuszczając oczu z Księżniczki. Danielle również mu się ukłoniła uśmiechając się nieśmiało. Arkadiusz udał, że nie zauważył zawstydzenia siostry.
-Witaj w Volterze.-uśmiechnął się do młodzieńca.- Jestem Arkadiusz, proszę traktuj nas jak twoja kuzynka, w końcu będziemy rodziną.
   Na to stwierdzenie obie kobiety prawie się zakrztusiły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz