poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Wesele

   Wyszli we dwoje na rozgrzany od słońca plac. Poddani obrzucali ich kwiatami i wypuszczali białe gołębie. Od tej pory Arkadiusz i Izabela nie byli zwykłymi Arkadiuszem i Izabelą. Od tej pory byli Królem i Królową Volterry. Za nimi wyszli ich krewni i reszta gości. Przyjęcie weselne miało odbyć się w zamku, gdzie w końcu się udali.

   Przez cały dzień Arkadiusz nie zamienił z Izabelą żadnego słowa. Nareszcie mógł to zrobić w czasie tańca.
Ale od początku.

   Gdy małżonkowie dojechali do zamku, natychmiast w okół nich zjawiło się pełno służby. Nikt nie traktował ich jak przedtem, chociaż Arkadiusz był tym bardziej zaskoczony niż Izabela. Weszli do sali, a tam zalała ich fala gości. Gdy młoda para w końcu uwolniła się z objęć Królów, Lordów, Hrabiów itd. Mogli wreszcie przejść do konkretów-tańca.

   Od wyścigów w Sienie, Izabela znacznie poprawiła swoją technikę. Arkadiusz już nie musiał jej trzymać, ale najwyraźniej chciał, albo zapomniał, że przed ślubem nauczył ją tańczyć.
-Nie miałem okazji ci tego wcześniej powiedzieć, ale wyglądasz przepięknie.-szepnął jej do ucha, na co goście zachichotali-Ale i tak uważam, ze jest to dla ciebie obraza.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się.-Ty też wyglądasz do ludzi.
   Roześmiał się cicho i pocałował ją, a tłum skwitował to szmerem śmiechów.
-Jak ci się podoba prezent od Aleca?-zapytała.
-To znaczy? Czyżbym o czymś nie wiedział?
-Zobacz kto gra.
   Arkadiusz spojrzał w stronę stanowiska dla muzyków. Nie wiedział o co chodzi.
-To moi znajomi z Irlandii.-powiedziała kobieta-Razem z nimi jeździłam po całym hrabstwie i śpiewałam na weselach.
-Co robiłaś?-Arkadiusz miał taką minę, jakby właśnie się dowiedział, że Izabela pochodziła z księżyca, miała 30 dzieci lub zarabiała na życie przez bycie ladacznicą.
-Śpiewałam na weselach.-powtórzyła spokojnie, próbując nie wybuchnąć śmiechem.
-Nie wiedziałem o tym.-przyznał.-Zawsze myślałem, że jesteś... byłaś-poprawił się-wieśniaczką o której nikt nigdy nie słyszał.
-Mam wrażenie jakby to zmieniało twój pogląd o mnie.-powiedziała przestraszona.
-Nie zupełnie.-cmoknął ją w policzek, słysząc, że muzyka dobiega końca.-To utwierdza mnie w przekonaniu, że marnowałaś się u mnie w stajni.

***

-A więc...-zaczął nie pewnie Morten-Jesteś siostrą Izabeli.
-Tak, Jaśnie Panie, jestem.-odpowiedziała siedząca obok niego Victoria, obserwując Królową tańczącą z małżonkiem.
-Proszę.-Książę obrócił się do niej i wziął ją za ręce, w chwili, gdy popatrzyła na niego.-Mów mi po imieniu.
-Dobrze...-zawahała się.-Mortenie, skąd to stwierdzenie?
-Jesteście podobne.-tym razem on obserwował brata.
   Victoria roześmiała się.
-Czyżby? Mamy zupełnie inne włosy, oczy, głosy, zainteresowania, oczekiwania od mężczyzn-tu bacznie przyjrzała się siedzącemu obok mężczyźnie- no i oczywiście charaktery. Gdzież tu widać podobieństwo?
-W temperamencie.-uśmiechnął się do niej nie spuszczając wzroku z młodej pary.-Ale to chyba cecha wspólna wszystkich Irlandek. Wszystkich, które znam.
-Ale my się prawie w ogóle nie znamy.-zauważyła.
-A więc...-odwrócił się do niej i przejechał dłonią po policzku-uważam. ze powinniśmy się lepiej poznać.

***

-Ci grający, to prezent od ciebie?-zapytała Danielle z podziwem w głosie.-Dlaczego?
   Alec opowiedział jej o popularności Izabeli w Irlandii i o tym jak co bogatsi ludzie życzyli sobie słyszeć jej głos na swoich uroczystościach weselnych.
-Szczerze, nie wiedziałam, że potrafi śpiewać.-odparła zaskoczona.
-Jak mało kto.-odpowiedział, obserwując kuzynkę.-Ale tańczyć nigdy nie umiała. Nie mam pojęcia skąd w niej ta zmiana.
-Myślę...-powiedziała Księżniczka-że to wina mojego brata.
   Alecay roześmiał się i wzorem innych poprosił ją do tańca.

   Tak lekko czuła się w jego ramionach, jakby były stworzone właśnie dla niej. Spojrzała na młodszego brata, który już od chwili tańczył z Victorią i na Antonia, który wściekły na Aleca tańczył ze swoją siostrą. Na ten widok wybuchła śmiechem.
-Oj, nie wydaje mi się, żeby Król Montepulciano cię polubił.
   Irlandczyk popatrzył na nią, później na niego i zrozumiał o co chodzi.
-Czyżbym o czymś nie wiedział? Przepraszam jeśli będą jakieś problemy.
   Przytuliła się do jego ramienia, żeby stłumić śmiech.
-Wręcz przeciwnie. Jesteś najlepszym co do tej pory mnie spotkało.

***

   Victoria tańcząc z Mortenem czuła się dziwnie bezpieczna. Pasowała do niego i wiedziała, że obydwoje zdawali sobie z tego sprawę. Morten delikatnie gładził ją po talii. Nie protestowała. Przeciwnie. Chciała, żeby to robił. Chciała, sobie udowodnić, że nie jest jak inne kobiety. Że wie czego chcę i potrafi o siebie zadbać. Było dokładnie odwrotnie i Książę to przejrzał. Przytuliła się do niego. "Co jest w tych młodych książętach"-pomyślała-"że tak dobrze jest być w ich towarzystwie?"

***

   Po zmianie partnerów Arkadiusz tańczył z Marią, Izabela z Antoniem, Victoria z Paddy'm, a Danielle z Mortenem.
  (Nie za bardzo chcę opisywać jak Maria objeżdża z góry na dół Arkadiusza za to, że żeni się z wieśniaczką, a nie z nią. Najważniejsze z tego to to, że w końcu Arkadiuszowi udaje się ją przekonać, że to dla dobra Paddy'ego i to, że nikt absolutnie nie wiedział, że się kłócą w tym też, że nikt nie dowiedział się kim naprawdę była Izabela.)

-Więc, Wasza Królewska Mość, jak to jest jednego dnia z wieśniaczki zostać królową? To musi być niezwykle trudne. Pewnie nie radzisz sobie z tym sama. Komuś musiałaś o tym powiedzieć.-Antonio dołączył do swojej siostry w planie zrujnowania wesela.
-Jest trudne, Wasza Wysokość, ale nie widzę powodu nazywania mnie "królową", skoro nie jest się o tym przekonanym.
   Antonio po raz kolejny modlił się do zdrowego rozsądku swojego przyjaciela.

***

Taniec Victorii ze Stryjem wyglądał ciekawie. Nie było wiadomo czy to on podtrzymuje ją, czy ona jego. Obok nich tańczyło rodzeństwo Pana Młodego.

-I co o nich wszystkich myślisz?-zapytała Danielle brata.
-Nie doceniałem Lestrangów. Co jeden to lepszy. Zdecydowanie pasują do naszego świata. Zastanawia mnie to, jak oni dawali sobie radę z uprawą ziemi przez tyle lat. Ja na ich miejscu bym zwariował.-odpowiedział Morten.
-Może masz rację.-odpowiedziała kryjąc twarz za włosami-W pewien sposób są uroczy.
-Uroczy?-popatrzył na nią podejrzliwie. Naglę poczuł jakąś dziwną więź ze swoją siostrą. Więź o której wcześniej
-Tak, uroczy. Spójrz tylko na nich. Muszą coś w sobie mieć. Izabela pojawia się nie wiadomo skąd i Arkadiusz natychmiast traci dla niej głowę. Na ich wesele przyjeżdżają Victoria i Alec i ani ty ani ja nie jesteśmy w stanie o nich zapomnieć. To chyba o czymś świadczy.
-Może o tym, że jesteśmy spragnieni nowości. Prędzej czy później przestanie to być dla nas nowe. -spojrzał na Arkadiusza, potem na Izabelę.-Nie sądzę, aby ich związek potrwał długo.

***

   Tańce trwały długo, a po nich odbyła się uczta. Weselnicy jedli i pili największe, najbardziej egzotyczne potrawy jakie kiedykolwiek dane im było spotkać. Wszyscy fantastycznie się bawili. W przerwie między posiłkami do młodej pary ciągle ktoś podchodził i zagadywał o różne rzeczy.

-Ależ Arkadiuszu, ta twoja Izabela jest wręcz urocza. A jak mówi. Mogłabym godzinami siedzieć i słuchać jej głosu i akcentu.-zaśmiała się jedna ze starych przyjaciółek Króla.
-Uważaj Magdaleno, jej zdaniem to my mówimy z akcentem.-Pan młody uśmiechnął się do niej mocniej objął małżonkę.
-Arkadiuszu, kochanie!
   Cała trójka obróciła się w stronę z której dobiegał wysoki aksamitny głos, a jego właścicielka podeszła do nich i objęła męża Izabeli.
-Właśnie wróciłam na półwysep i dowiedziałam się, że się żenisz. Chyba nie masz nic przeciwko, że przyszłam?-powiedziała kobieta, kokietująco odrzucając do tyłu prawie białe włosy.
-Oczywiście, że nie Margot. Zawsze miło cię widzieć.-powiedział, po czym zwrócił się do Magdaleny i Izabeli.-Margot Winters - Moja żona Izabela.
   Królowa zdała sobie sprawę, że był to pierwszy raz kiedy Arkadiusz ją tak nazwał. Kiedy Margot zwróciła ku niej twarz, Izabela omal nie jęknęła. Patrzyła na piękną, wysoką i szczupłą kobietę ubraną w ciemno niebieską idealnie dopasowaną do niej suknię. Włosy wiły się w okół doskonale owalnej twarzy o kremowej karnacjiSzare oczy w oprawie długich rzęs, tak przejrzyste jak górskie jeziora, nadal hipnotyzowały Arkadiusza.
-No cóż, Arkadiuszu, jest urocza.-jej szare oczy tym razem były skupione na Izabeli.-Ale to prawie dziecko. -pełen słodyczy ton był jawnie protekcjonalny.
-Od czasu do czasu wolno mi przebywać w obecności dorosłych.-odezwała się Izabela, która nagle poczuła się mało ważna. Podniosła buntowniczo podbródek i uważnie spoglądała w oczy kobiety. Schowałam zabawki już jakiś czas temu.
-No, no.-zauważyła Margot poirytowana chichotem Magdaleny.-Jesteś Irlandką, prawda?
-Tak. Proszę mi powiedzieć, pani, kim pani jest?
-Izabelo.-Błyskawicznie pojawiła się obok nich Danielle. Jej ton był raczej szorstki, ale tylko Arkadiusz i Izabela dostrzegli w nim nutkę rozbawienia. -Pozwolisz? Goście chcieliby zamienić z tobą kilka słów.-Uznała, ze najwyższa pora interweniować.

   Po chwili obydwie znalazły się w ogrodzie. Danielle po zamknięciu drzwi wybuchnęła dźwięcznym śmiechem.
-Och, Izy.-wysapała między kolejnymi wybuchami śmiechu.-Byłoby cudownie, gdybyś tam została i dała jej nauczkę! Pomyślałam tylko, że to nie najlepszy moment. Och... -Otarła załzawione oczy.-widziałaś minę Magdaleny? Krztusiła się swoim winem i bez powodzenia próbowała się opanować. Za żadne skarby świata nie chciałabym stracić takiego widoku! Nie mogę pojąć jak Arkadiusz mógł kiedykolwiek związać się z tą kobietą! Zimnokrwista snobka.
-Arkadiusz i Margot Winters?
-O tak. Myślałam, ze o tym wiesz.-westchnęła i znów otarła oczy. -Nie sądzę, żeby kiedykolwiek myślał o niej poważnie... Mam o nim zbyt dobre zdanie. Margot oddała by wszystko, żeby patrzył na nią tak jak patrzy na ciebie. Parę miesięcy temu się pokłócili. Zdaje się, że była zazdrosna o czas, który Arkadiusz spędzał z końmi. -Parsknęła z niechęcią i strzepnęła dłońmi po sukni.-Chciała, żeby inni wykonywali całą pracę, a on sam tymczasem zajmował się tylko nią. Postawiła mu coś na kształt ultimatum i wróciła na wyspy .-Danielle roześmiała się z niekłamaną radością. -Teraz przyszło jej spuścić nos na kwintę. Zamiast usychać z tęsknoty za nią, Arkadiusz szczęśliwie się ożenił. Z tobą.-Ujęła szwagierkę pod ramię.
-Tak.-Szepnęła Izabela.-Teraz jest moim mężem.-W jej głosie zabrzmiał smutek i Danielle spojrzała na nią uważnie.



Dedykowane Indze ♥

3 komentarze:

  1. "W przerwie między posiłkami do młodej pary ciągle ktoś podchodził i zagadywał o różne rzeczy."
    Czasy się zmieniają. Teraz w przerwie między posiłkami jest Kinder mleczna kanapka xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo jak miło <3

    OdpowiedzUsuń