Nie ma go. Nareszcie mogę pisać o wszystkim.
"Drogi Pamiętniku,
Niedziela była zdecydowanie najlepszym dniem tamtego tygodnia. Pomimo złej dla wszystkich pogody i wydarzeniami dnia wczorajszego, ludzie mieli dobry humor. Ja cieszyłam się, że idzie burza. To była "Nasza rzecz" z Arkadiuszem.
Po śniadaniu wyszłam do ogrodu. Chciałam pooddychać tym przedburzowym powietrzem. Wzięłam głęboki wdech. Pomyślałam sobie, że skoro Arkadiusz kazał Luce siedzieć w domu i zajmować się żoną, to może ja przejmę na chwilę jego obowiązki. Podeszłam do Paddy'ego i zameldowałam gotowość do pracy. Chwilę się przekomarzaliśmy, co przystoi lub nie przystoi królowej.
Jakiś czas później siedziałam na koniu i pędziłam po padoku. Tak, brakowało mi tego. Brakowało mi tej wolności, którą ma pędzący koń."
Jak dobrze, że jego tu nie ma. Zaraz wysłuchiwałabym jak to wszystko można było zmienić, jednocześnie nie zmieniając niczego.
"Po skończonej pracy, podeszłam do siedzącego na ławce stryja i mocno objęłam go w pasie. Kochałam go. Kochałam z nim spędzać czas, a ostatnio nie miałam go dla niego zbyt dużo. Chciałam nadrobić zaległości w jeden dzień, ale spojrzałam na niego i zobaczyłam zmęczenie na jego twarzy. Pokiwałam ze zrozumieniem głową i odprowadziłam go do jego domku. Po drodze, przeszliśmy obok domku Luci i zajrzeliśmy do środka. Klara najwyraźniej spała, a Luca siedział obok niej i wciąż gładził ją po dłoni. Ten widok złapał nas oboje za serce, więc żeby nie zdradzić swojej obecności głośnym płaczem, wyszliśmy stamtąd i poszliśmy do chatki obok.
Dom niewiele się zmienił. Może był tylko bardziej zapuszczony. Nigdy nie dbałam o porządek, lubiłam walczyć nad chaosem wszędzie walających się rzeczy, ale Paddy przebił mnie pod tym względem. Wnętrze nie przypominało już małej króliczej nory, w której zawsze jest ciepło i przytulnie. Teraz wyglądał raczej jak jaskinia, w której niedźwiedź dokonuje mordów. Ten wygląd podobał mi się dużo bardziej. Oglądanie tych samych ław i stołu, przy którym nieraz jadłam ze stryjem, dodało tylko wzruszenia. Tym razem to Paddy zrozumiał co siedzi w mojej głowie i kazał mi wyjść, zanim całkiem nie będę nad sobą panować.
Wyszłam. Chciałam wrócić do Luci i porozmawiać z nim chwilę, ale doszłam do wniosku, że nie powinnam go zmuszać do pocieszania jeszcze mnie. Odrzuciłam ten zamysł i usiadłam na ławce, na której wcześniej siedział stryj. Pomyślałam sobie, że wreszcie pamiętam o tym o czym zapominałam od kilku dni. Arkadiusz miał naradę, ale to nawet lepiej, że nie poszedł wtedy ze mną. Wstałam i poszłam w stronę ogrodu, najmniej uczęszczaną przez ludzi. W połowie drogi podbiegł do mnie Finnegan i razem poszliśmy do Babki.
Jej domek był jeszcze mniejszy niż zapamiętałam. Stare drewno zdawało się skrzypieć od samego spojrzenia na nie. Zanim zdążyłam podejść, drzwi same otworzyły się a zapach ziół zapraszał do środka. "Już myślałam, że nigdy nie przyjdziesz."-rozległo się ze środka-"Wejdź, czekałam na ciebie.". Weszłam do środka. Finnegan nie ufał nieznanemu głosowi, więc wszedł za mną, choć trzymał się na dystans. Usiadłam na drewnianym stołeczku, a z sieni wyszła znana mi już, niewiarygodnie niska osoba. Tamtej wizyty nie zapomnę nigdy."
Babka Zielarka stała w progu i przyglądała się najwyraźniej spodziewanemu gościowi. Pies podszedł do niej, obwąchał ją i gdy stwierdził, że kobieta nie zrobi krzywdy jego Pani, podszedł do tej drugiej i położył jej łeb na kolanach. Starsza pani podeszła do nich i usiadła naprzeciwko.
-No, Dziecko, powiedz mi o wszystkim.
Izabela opowiedziała jej o wydarzeniach z ostatniego tygodnia, kładąc nacisk na szczegóły typu: jej samopoczucie, pragnienia, przemyślenia. W pewnym momencie przestała widząc wzrok Babki. Kobieta patrzyła na nią, potem szybko przeniosła wzrok na Finnegana, a ten wybiegł na zewnątrz. Pospiesznie zamknęła za nim drzwi i przyjrzała się uważnie piersiom towarzyszki.
-Kiedy ostatni raz krwawiłaś?
"Po wyjściu od Babki, wciąż nie mogłam dojść do siebie. Próbowałam znaleźć myśli. Finnegan nie odstępował mnie na krok. Postanowiłam, że pójdę do stajni. Przez następne kilka godzin nie wychodziłam stamtąd. Byłam zdesperowana, więc zrobiłam po kilka razy rzeczy, które jeszcze do niedawna były moimi obowiązkami. Czułam, że w najbliższym czasie tu nie wrócę. Nie, Arkadiusz by zwariował.
Gdy zmęczenie wzięło nade mną górę, postanowiłam wrócić do zamku. Właśnie nadszedł czas kolacji, więc zeszłam do jadalni na posiłek. Arkadiusz, jak zawsze, siedział na końcu dużego stołu. Wyglądał, jakby ten dzień nie różnił się niczym od poprzedniego.
No bo nie różnił się.
Zaraz, co ty tu robisz? Miało Cię nie być. I w ogóle jak możesz tak mówić?
Izabelo, Kochanie, przyzwyczaiłabyś się w końcu do tego, że robię i mówię rzeczy, których byś się po mnie nie spodziewała.
"Nie doszliśmy jeszcze do połowy kolacji, kiedy mu powiedziałam. Byłam w ciąży. Nie krwawiłam już od siedmiu tygodni. Arkadiusz zamilkł. Chwilę trwało zanim zrozumiał co właśnie mu zakomunikowałam. Wstał, podszedł do mnie, wziął moje ręce i padł na kolana przede mną całując je. Zaczęłam się śmiać. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zaaferowanego. podniósł głowę, znad naszych dłoni i uśmiechnął się do mnie. Pocałował mnie. W tym momencie otworzyły się drzwi i do sali weszli Król i Morten. Zapytali czy nie przeszkadzają, ale niecodzienna sytuacja, którą zastali, posłużyła im za odpowiedź. Arkadiusz podzielił się z nimi radosną nowiną. Morten wziął mnie w ramiona i powiedział, że od tamtej chwili jestem jego prawdziwą siostrą. Król był wciąż poważny, ale zwrócił się do mnie słowami "Bóg dał Ci szansę na odpokutowanie nieswoich grzechów. Nie zmarnuj jej.". To była najmilsza rzecz, jaką do tamtej pory mi powiedział. Kiedy wszyscy się rozeszli, Arkadiusz podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i szepnął do ucha "Skoro i tak śpimy w jednym łóżku, to po co to drugie ma się marnować?". Nie zadowolił się moją odpowiedzią "Żeby zachować pozory.". Od tamtej pory minęło już 1010 lat, a my zawsze śpimy razem i zawsze jedna sypialnia jest wolna. Myślę, że to też jest "Nasza rzecz".
Twoja
Izabela"
Dedykowane Julii Godlewskiej ♥ za motywację i naprawdę szybkie czytanie :D
Dziękuję za dedykację :) No teraz wolniejsze, ale pierwsze 30 postów nadrabiałam w jeden dzień :P Super ci idzie, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne. Mam nadzieję, że to, co będzie dalej, spodoba ci się jeszcze bardziej.
UsuńPozdrawiam
TheAvcia
1010 lat... hmm nie mogę się doczekać rozwiązania tego mankamentu :P
OdpowiedzUsuń