poniedziałek, 6 maja 2013

"Rzeczy nieznane są bardziej pożądane"

-Ale obiecaj mi-powiedziała Izabela poprawiając Alecowi koszulę-obiecaj mi, że będziesz tu czasem przyjeżdżał.
-Obiecuję.-powiedział jej kuzyn i pocałował ją w rękę.
   Oboje zaśmiali się. Chłopak wsiadł na konia i wyjechał za bramę zamku.

***

   Izabela spojrzała przelotnie w stronę stajni. Zobaczyła Arkadiusza udzielająego wskazówek nowym stajennym i Lucę przedstawiającego swoją narzeczoną innym.
-Tęsknisz za starym życiem?-spytał Paddy podchodząc do niej.
-Nie aż tak jak ty.-uśmiechnęła się do niego i chwyciła go, żeby nie upadł. Wciąż był bardzo słaby.
-Tak. Brakuje mi tego bardzo. Chciałbym już wrócić do pracy. Ale kiedy patrzę na was szczęśliwych, to przypominam sobie, że żadne z was uparciuchów mi na to nie pozwoli.
-I mamy rację.-powiedziała sadzając go na kamiennej ławeczce stojącej w ogrodzie. Usiadła obok niego.-Musisz wypocząć. Póki co, ktoś inny moze zająć się twoimi obowiązkami. Zrób to dla mnie. Będę się czuła lepiej, wiedząc, że odpoczywasz.-popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem-Stryjku Paddy!
-Tobie nie da się odmówić.-uśmiechnął się.- Dobrze. Wrócę do pracy kiedy uz
nacie, że już na to czas.

***

   Kilka godzin później Izabela ostanowiła odwiedzić przyszłą panne młodą, toteż poszła do domu Luci. Właśnie tam znaleźli je Luca i Arkadiusz kilkanaście minut później. Kobiety przygotowywały posiłek i przy okazji rozmawiały o wszystkich i o wszystkim. Zaczęły planować wesele. Znalazły wspólny język i pewnie dlatego nie zauważyły obecności mężczyzn. Dopiero kiedy Arkadiusz wyciągnął łyżkę z rąk Izabeli, przestały trajkotać.
-Hmm...-mruknął wyjadając jedzenie z miski stojacej przed nią.-Pyszne. Co to jest?
-Obawiam sie, że nie chcesz wiedzieć.-uśmiechnęła się i wyrwała mu łyżkę z ręki.-A nawet jeśli, to nigdy wiecej tego nie weźmiesz do ust.
-Sprawdź mnie.-odpowiedział jej wyzywająco.

   Izabela stanęła na palcach i szepnęła mu do ucha nzwę potrawy. Gdy zapytał co to, wyjaśniła mu. Skrzywił się, ale nic nie powiedział. Spojrzał jeszcze raz na naczynie.
-Pyszne.-powtórzył, ale już bez takiego entuzjazmu jak poprzednio. Mimo to,wziął do ust pełną łyżkę.

***

   Tego wieczoru Para Królewska nie jadła kolacji w zamku. Zjadła ją w chłopskiej chacie w towarzystwie jeźdzca i jego narzeczonej. Wszyscy fantastycznie się bawili. Z domu było słychać smiechy i głośne rozmowy.

Paddy znów siedział na ławeczce na której posadziła go Izabela kilka godzin wcześniej. To był ciepły kwietniowy wieczór, jednak starszemu panu wydał się być wyjątkowo urodziwy.
-Ach.-westchnął.
-Piękny dzień na trening, nieprawdaż?
-Myślałem, że nie podzielasz pasji brata.-powiedział do zbliżającej się kobiety, wciąż nie otwierając oczu.-Czyżbyś zmieniła zdanie?
-Och, Padricku. Jak ty mało o mnie wiesz.-zaśmiała się siadając obok niego.
-Doprawdy? Czyżbyś przyszła tutaj porozmawiać sobie ze straym dziadem tylko po to, żeby mu mowić o czymś o czym mu nie chcesz powiedzieć?
-Ależ skąd. Nie uważam cię za starego dziada. Arkadiusz uważa cię za drugiego ojca, a ja uważam jego za brata, więc ciebie rownież uważam za ojca.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet.-pokręcił głową Paddy.-Ale to dobrze. Rzeczy nieznane są bardziej pożądane. -W tym miejscu delikatnie się ukłonił.
-Paddy!-Danielle oparła mu głowę na ramieniu.-Jak to się stało, że taki przystojny, inteligentny, zabawny mężczyzna nigdy się nie ożenił?
-Zakochałem się raz.-przyznał.
-I co?
-I ona wybrała mojego brata. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Wtedy nie było by z nami Izabeli.
-I tak jej nie ma.-Kobieta spojrzała w stronę domu Luci.
-Są piękną parą.
-To prawda.
-Chociaż nie sądzę, żeby Arkadiusz zarządził ślub tylko ze względu na mnie.-Paddy uśmiechnął się do siebie.
-Prawda?-Danielle była wyraźnie ucieszona, że ktoś inny uważa tak samo jak ona. -Ciekawa tylko jestem co wyniknie z ich małżeństwa. Izabela nie należy do osób, które robią to co im się każe.
-Rozmawiałaś z nią.-przyznał zaskoczony.-A więc wiesz jaka jest. Znasz też swojego brata. Co mi powiesz o nich. Ja osobiście myślę, że coś ukrywają przed nami wszystkimi.-Paddy cieszył się, że nareszcie może sobie z kims porozmawiać.
-Myślę....-Powiedziała, bijąc się z myślami.-Myślę, że z czasem wszystkiego sie dowiemy.
   Wstała i zwróciła się w stronę zamku, ale Paddy złapał ją za rękę.
-Dziękuję.-powiedział.
-Za co?-spytała zaskoczona.
-Za to, że pomogłaś Victorii. Sukienka, ktorą jej porzyczyłaś była śliczna.
-Nie ma za co.-odpowiedziała uśmiechając się.-O rodzinę trzeba dbać.

1 komentarz: