Otworzyła drzwi. Arkadiusz oniemiał.
Jego stajenna, którą widywał codziennie ubraną w spodnie i kaptur, z rudym warkoczem, który spuszczała na ramię, nie wyglądała jak kobieta, która właśnie stała przed nim. Izabela miała na sobie długą do ziemi ciemno-zieloną suknię z długimi prostymi rękawami.. Jej długie włosy spływały kaskadami na nagie ramiona i plecy kończąc się na wysokości piersi. Arkadiusz dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego jak długie i kręcone są jej włosy. Jej blada skóra idealnie kontrastowała się z jej wyjątkowo ciemnymi ustami.
Wiedział, ze wystawiała go na próbę.
-A gdzie jest Paddy albo Luca?-zapytała-Dołączą do nas później?
-Nie. -Arkadiusz próbował doprowadzić się do porządku.-Niestety Luca postanowił spędzić wieczór z pewną młodą damą, a Paddy z naszym zwycięzcą. Musimy więc we dwoje godnie reprezentować królestwo. Myślisz, że dasz radę?
Tak bardzo chciał, żeby powiedziała nie. Nie dlatego, ze nie lubił jej towarzystwa, przeciwnie uwielbiał je. Nie chciał jej narażać na obecność "wyższej sfery" pełnej snobistycznych kobiet i bogatych mężczyzn. Bał się, że Izabela nie wytrzyma presji, że zjedzą ją żywcem, że będą zadawać pytania, nad którymi Izabela nie powinna się zastanawiać a przede wszystkim, że zaczną ich o coś podejrzewać.
-Ależ oczywiście.-Odparła pośpiesznie, zamykając drzwi.-Dam sobie radę. Możemy iść.
Spełniła jego prośbę i wzięła ze sobą różę. Arkadiusz postanowił tego wieczoru udawać, że się dobrze bawi i wcale nie odrzuca go plebejskie zachowanie innych uczestników zabawy. Wziął ją pod rękę i w drodze na ucztę poinstruował ją jak powinna się zachowywać. Izabeli nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Co prawda uwielbiała się kłócić z Arkadiuszem, bo wiedziała, że na wiele jej pozwoli, ale tej nocy chciała grać posłuszną służącą. Uznała, że będą mieli jeszcze mnóstwo czasu, żeby się kłócić.
Weszli do sali gdzie miała odbyć się zabawa. Natychmiast zostali porwani przez gości. Izabela miała udawać, że takie sytuacje nie są jej obce i w rzeczywistości nie były. Sala do której weszli była ogromna. Stoły były ustawione wzdłuż trzech ścian a z czwartej strony służba donosiła jedzenie. Na środku odbywały się tańce.
Usiedli przy stole w miejscu dla zwycięzców. Izabela od razu poznała mężczyznę który siedział obok Arkadiusza.
-Nie zdążyłem Ci pogratulować.-Powiedział Antonio.- Twój koń świetnie pobiegł.
-Dziękuję, przyjacielu.-Odpowiedział książę.-Czyli nadal nie udało mi się Ciebie przekonać, żebyś ty również wystartował ze swoim?
-Może kiedyś.-odparł Antonio przyglądając się dzikowi, którego postawiono przed nim.-Póki co lubię obserwować jak Tobie idzie. Czy oświecisz mnie w sprawie nieobecności Paddy'ego i twojego jeźdźca? i wyjaśnij mi proszę czemu twoja stajenna nie chodzi ubrana w ten sposób na co dzień?
Arkadiusza zabolały słowa przyjaciela. Nie był zazdrosny. Raczej rozczarowany. Uderzono w jego dumę.
-Cóż to? Czyżbyś przestał zabiegać o względy mojej siostry?
-Wiesz Arkadiuszu, przyznam, ze nie mam nic przeciwko Danielle, ale ona nie jest kobietą z którą można by spędzić jedną noc. O nie. Ona jest za wysoko urodzona na to.
Jak dobrze, że Arkadiusz nie patrzył w stronę Izabeli. Dziewczyna była przyzwyczajona do obelg i niemiłych uwag, ale to nie znaczy, ze kryła się z przykrością, którą jej sprawiały.
Jedli w spokoju. Izabela nauczona etykiety dworskiej jeszcze w Irlandii nie dawała po sobie poznać, że nie jest szlachetnie urodzona. Przeciwnie. Każdy kto z nią rozmawiał by zachwycony jej wiedzą i inteligencją. Arkadiusz zbierał pochwały za dobre przygotowania Vincitore'a do wyścigu i komentarze dotyczące jego towarzyszki. W końcu po namowach wielu kobiet poprosił Izabelę do tańca.
Był tylko jeden problem. Irlandka nie potrafiła tańczyć. Powiedziała mu to, a on się tylko uśmiechnął. Niezauważalnie podniósł ją i cały "taniec" trzymał ją na wysokości cala nad ziemią.
Zabawa skończyła się na krótko przed świtem, ale Izabela poczuła zmęczenie dużo wcześniej. Arkadiusz również zdecydował, że "należy wcześniej położyć się spać bo następnego ranka czeka go męcząca droga do domu". Wyszli chwilę po północy. Książę odprowadził Izabelę do drzwi jej pokoju.
-Wyglądasz jak mała dziewczynka, jak dziecko.-Powiedział.-A dziecka nie wolno puszczać spać bez pocałunku na dobranoc.
Liczyła na to, że pocałuje ją tak jak wtedy w stajni, ale on tylko musnął wargami jej policzek, szepnął do ucha "Dobranoc", delikatnie popchnął do pomieszczenia i zamknął za nią drzwi.
Nie lubię Antonio.
OdpowiedzUsuńAle Arkadiusz był głupi! Takie zachowania są dołujące...
Chociaż... Dla mnie to lepiej, że Arkadiusz tak potraktował Izabelę, ponieważ: I+P=<3
Opis Izabeli <3
~Bero :D
Dzięki Bero, twoje komentarze są niezwykle pomocne.
UsuńI nie, Izabela nie będzie z Paddym.
Dziękuję, dobranoc.
TheAvcia