poniedziałek, 25 marca 2013

Przed wyścigami

   Od tamtego icydentu minęło kilka tygodni. Wyścig w Sienie był wyścigiem eleminacyjnym do wyścigu, który miał się odbyć w Rzymie. Vincitore miał się zmierzyć z najszybszymi koniami na Półwyspie Apenijskim. Izabela była pewna, że wygra, już nie mogła się doczekać. Ona i Petr mieli teraz dużo więcej do zrobienia. Paddy cały czas instruował Lucę, dawał mu rady i dbał o jego dietę. Widać było, że straszego pana to przerasta. Całymi dniami ciężko pracował. Chodził zmęczony i zły. Izabela i Arkadiusz bardzo się o niego martwili. Oboje chcieli mu trochę ulżyć, dlatego Arkadiusz przejął część jego obowiązków. Kazał mu pracować na siedząco.
-Nie musisz się tak o mnie martwić.-powiedział Paddy.-Mam wrażenie, że za niedługo w ogóle mi nie pozwolisz pracować.
-O to się nie martw. -Arkadiusz się uśmiechnął.-Moje konie potrzebują trenera, a gdzie ja znajdę lepszego niż Padrick Lestrange?
Mężczyźni zaśmiali się. Książe musiał wyjaśnić kilka spraw ze stajennym więc Izabela zastąpiła go w roli rozmówcy.
-Bardzo o ciebie dba, Stryjku.-powiedziała kucając obok niego.-Chyba cię lubi.
-Izy, ciebie najwyraźniej też bardzo lubi. I dobrze. Arkadiusz zawsze miał dobry gust i wyczucie. Zawsze wiedział kiedy sprzedać lub kupić konia. Kiedy jeden z jego zawodników nie może wystartować po prostu nie startuje. Nie podaje mu środków wspomagających jak inni właściciele. Dba o swoje konie i o swoich ludzi. Właśnie dlatego służba jest mu tak  wierna.
   Ma rację.-pomyślała.-Przecież gdyby nie był taki, nie uratowałby jej. Teraz gdy wysłuchala tego co powiedział Paddy, miała wrażenie, że zrobiłby to samo dla każdego. Jednak to nie zmieniało jej zdania o tym, że jest bohaterem. Czuła się trochę jak księżniczka, którą uratował rycerz na białym koniu. Sęk w tym, że koń Arkadiusza był czarny, a ona nie była i nigdy nie chciała być księżniczką. Dlatego tak bardzo podziwiała Danielle.

***
   Droga do Rzymu była zdecydowanie dłuższa i bardziej męcząca niż do Sieny. Tym razem pojechało z nimi więcej rycerzy, który mogliby, w razie potrzeby, obronić podróżujących. Ich bezpieczeństwo było ważne tym bardziej, że Vincitore był faworytem.
   Do Rzymu przyjechali na tydzień przed wyścigiem. Izabela jeszcze nigdy nie była w tak wielkim mieście. Bardzo jej się podobały te wielkie, stare budowle i ci bogaci ludzie którzy chodzili po mieście i zachowywali się jakby nic ich nie obchodziło. Jakby nie czuli tej atmosfery zbliżających się zawodów.
   Tydzień zleciał im bardzo szybko. Ciągłe przygotowania do wyścigów nie przeszkadzały Izabeli dobrze się bawić. Wiedziała, że Vincitore wygra. Liczyła na to.
   Świetnie się bawiła oglądając zabytki i spotykając nowych ludzi. Najbardziej podobali jej się malarze i kronikarze, którzy chcieli uwiecznić zawody. Z jednym z nich nawet rozmawiała.
-A więc-powiedział kronikarz.-Zwykle nie spotyka się chłopców stajennych wyglądających jak pani.
-Tak wiem.-Odparła Izabela-Rude włosy nie są dość często spotykane, zwłaszcza tutaj.
   Mężczyzna wybuchł śmiechem.
-Proszę wybaczyć, ale...
-Izabelo!
   Arkadiusz szedł w ich kierunku wyraźnie zdenerwowany.
-Tak?- Zapytała. Nie chciała, żeby był zły.- Coś się stało?
-Tak, potrzebuję cię w stajni.-Powiedział i pociągnął ją za rękę.
   Kiedy weszli do środka, puścił ją i dał sobie chwilę czasu by się uspokoić.
-Dlaczego zawsze musisz mi wyrywać ręce?-Zapytała również lekko podenerwowana.
-Izabelo, na litość boską, a kiedy ty zaczniesz dbać o siebie?-Krzyknął na nią.
-Dlaczego ty myślisz, że nie dbam o siebie?-Była zła.
-Myślisz, że pozwolę ci rozmawiać z nieznajomymi?
-To moje życie i mam prawo decydować co z nim robię!
-Ale dopóki ja za ciebie odpowiadam, powinienem mieć możliwość zapobiegania niebezpieczeństwu. Czy ty chcesz, żeby powtórzyła się sytuacja sprzed kilku tygodni?
   Izabela umilkła.
-Wybacz, nie powinienem był.
-Ależ skąd. Jaśnie Pan ma nie miły nawyk przypominania mi gdzie moje miejsce. Tak więc zajmę się teraz pracą i byłabym wdzięczna gdyby Jaśnie Pan mi nie przeszkadzał.
-Izabelo, wiesz, że nie miałem tego na myśli. Wybacz mi proszę.- Czuł się źle z tym, że sprawił jej przykrość.
-Gdybyś nie miał tego na myśli to byś tego nie powiedział. A teraz przepraszam, muszę zająć się pracą, bo znowu jakiś tyran każe mi się zajmować czymś innym. - Uśmiechnęła się, wcale już na niego nie zła.
-Ty, mała wiedźmo.-Złapał ją za talię i odwrócił do siebie.- Udało ci się mnie zmanipulować.-Uśmiechnął się i pocałował.- Wracaj do pracy. Vincitore ma wygrać, nie zapominaj!
   Wyszedł ze Stajni.

4 komentarze:

  1. Ogółem akcja ciekawa (choć ciut monotonnnie, bardzo przewidywalne wydarzenia).
    Jednak parę rzeczy mi przeszkadza, główna bohaterka (ideał, piękna, mądra, i lata za nią całe stado facetów, ciut denerwujące), wszyscy bohaterzy piękni, przystojni, wykształceni. NIe ma ludzi doskonałych, a taka stała idealizacja przeszkadza. Myślę, że każdy z nich powinien mieć jakąś wadę, skazę. U Izabeli teoretycznie można za wady uznać brak miłości do róż i talentu do tańca, bardzo naciągane to jednak. I Izabela nie powinna tak łatwo poddawać się Arkadiuszowi, niech chłopak ma pod górkę.
    I jeszcze jedna wada, jak nie widzę tu nigdzie miłości, zakochania. Pożądanie, namiętność (choć niewiele) to nie miłość, trzeba to rozróżniać.
    Suma sumarum podoba mi się, czekam na dalszy ciąg (choć do zapartego tchu trochę brakuje).
    Pozdrawiam

    ~Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja nie ma być o miłości.
      Całą historię planuję podzielić na 3 cykle. 1 prawie dobiega końca i tu się zaczyna prawdziwa akcja. Post który teraz piszę będzie dość monotonny dlatego tak ciężko jest mi go pisać :) Jednak muszę skończyć ten wątek.
      Każdy z bohaterów ma skazę i okaże się jaką. Zamierzam odejść na chwilę od Izabeli i Arkadiusza i zając się kimś innym, ale to później.
      Dziękuję za podzielenie się swoją opinią. Postaram się napisać coś bardziej niespodziewanego.
      Mam szczerą nadzieję, że się spodoba.
      TheAvcia

      Usuń
  2. Podoba mi się nawet bardzo ! Cieszę się, żę akcja się rozkręci.
    Cieszę się, że bohaterowie nie okażą się "diamentami bez skazy".
    Dość się takich książek naczytałam.
    No widzisz, czytająć to to tej pory byłam pewna, żę miłość odegra tu ważną rolę. Dziękuję za wyprowadzenie mnie z błędu.
    Choć zastanawia mnie ile osób też się pomyliło :P

    Pisz dalej, dobrej weny życzę :)

    ~Black

    PS Cofam to czekanie bez zapartego tchu, tą zapowiedzią rozwinięcia akcji tak mnie zzaciekawiłaś. Już się nie mogę doczekać. Rozumiem, że cała historia jest już w miarę wymyślona czy piszesz na bierząco ? (Nie chodzi mi oczywiście o wprowadzanie poprawek tylko o ogólny schemat opowieśći)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólny schemat opowieści pojawił się jakieś 3 lata temu. Do tej pory nigdy nie myślałam o spisaniu go. Historia miała dwie wersje zupełnie nie pasujące do siebie, dlatego postanowiłam trochę pomieszać. :)
      Co do "diamentów" to prawdziwą naturę postaci poznamy dopiero w drugim cyklu na co już nie mogę się doczekać.
      Jeżeli miałabyś jakieś uwagi to zawsze możesz napisać do mnie e-mail. (dostępny w stronie "Dzieła czytelników i kontakt z autorką").
      Dzięki za świetną motywację do pisania. Ni mogę przecież pozwolić na to, żeby historia była przewidywalna.

      TheAvcia

      Usuń