niedziela, 17 marca 2013

Siena

   Od powrotu Arkadiusza, na nowo rozpoczęły się przygotowania do wyścigów. Najbliższe miały odbyć się w Sienie i Vincitore miał w nich wygrać.
-Będę czekać na kruka z wiadomością o wygranej i nikt mnie nie odsunie od okna. -Powiedziała Izabela zarzucając ramiona stryjowi na szyję.
-Cóżeś ty znowu wymyśliła?-odpowiedział zaskoczony.-Jedziesz z nami!
-Jadę z wami?
-Oczywiście.-powiedział Luca podchodząc do nich.-Dużo przyjemniej będzie mi się patrzyło na Ciebie niż na Petra czy Georga. Jesteś ładniejsza od tamtych stajennych.
-Upadłeś na głowę.-uśmiechnęła się do niego i spojrzała na stojącego obok Paddy'ego Arkadiusza.-Nie mogę z wami jechać. Przecież oni zasługują na to bardziej niż ja. Mają więcej doświadczenia i z pewnością sobie lepiej poradzą.
-Izabelo.-Powiedział zdenerwowany Arkadiusz.-Czy mógłbym z Tobą porozmawiać na stronie?

   Pociągnął ją za rękę i zaprowadził ją do stajni gdzie byli sami.
-Nie wiem jakie są kobiety we Włoszech.-mówiła masując rękę-ale nas Irlandki boli jak jakiś olbrzym próbuje nam wyrwać rękę.
-Powinienem był się przyzwyczaić do twojego charakteru.-Powiedział przez zęby.-Izabelo, nie zgadzam się na to, żebyś podważała moje zdanie w obecności moich służących. Pojedziesz bo sobie tego życzę, a ja jestem przyzwyczajony do tego, że dzieje się po mojej myśli.
Izabela umilkła. Pierwszy raz widziała go tak zdenerwowanego. Bała się go, ale wciąż była wściekła. Taki wielki i silny stał nad nią. Mógł bez problemu zrobić jej krzywdę.
   Kiedy poderwała głowę w kolejnym ataku złości, uśmiechnął się zmieniając nastrój. Chwycił ją w talii po czym przesunął dłonie wyżej, aż wreszcie oparł na bokach jej piersi. Pieścił je leniwie, kręcąc palcami kółka. Gniew Izabeli przerodził się w zmieszanie. Nie miała siły, albo nie chciała zaprotestować przeciwko tej bliskości. Poczuła, że unosi się nad ziemią. Jej ręce automatycznie powędrowały na jego ramiona.
-Proszę mnie postawić.-To co miało być rozkazem zabrzmiało raczej jak prośba.
-Za chwilę.-wyszeptał i zagarnął jej usta w zaborczym pocałunku.-Luca ma rację. Jesteś ładniejsza od Georga czy Petra.
   Pocałował ją jeszcze raz, odstawił na ziemię i odszedł nucąc wyjątkowo wesołą melodię.

***
   Droga do Sieny nie była długa. Izabela siedziała w powozie z Arkadiuszem i Paddy'm. Luca wolał podróżować z Vincitore. Lepiej znosił chorobę lokomocyjną.
   Siena była pięknym miastem. Kamienne kamienice i brukowane ulice bardzo przypominały Izabeli Volterrę. Wyścig miał się odbyć dopiero za kilka dni, ale Irlandka już nie mogła się doczekać
   Przez następne kilka dni dzieliła swój czas na zajmowanie się koniem i rozmowę z Paddy'm i Lucą. Arkadiusza unikała. Nie podobało jej się to jaki wpływ ma na nią jego bliskość.


 


   Nadszedł dzień wyścigów. Zawody miały odbyć się na rynku w Sienie. Ulice dochodzące do miejsca gdzie miała rozegrać się gonitwa były zaludnione. Ludzie przeskakiwali się nawzajem, żeby zobaczyć ubranych w jaskrawe kolory jeźdźców na najszybszych we Włoszech koniach. Tłumy szalały. Wszędzie było widać kolorowe chorągiewki. Izabel chłonęła ten widok z zapartym tchem. W życiu nie widziała tylu ludzi, rzeczy, kolorów i zjawisk jednocześnie. Była zachwycona.
-Chodź ze mną.- powiedział Arkadiusz stając za nią gdy kończyła czesać trzylatka.-Jemu już wystarczy tych pieszczot. Ma dzisiaj wygrać. Pójdziesz ze mną do loży?
-Będę zaszczycona.-Odpowiedziała. Odłożyła kopystkę i już miała wyjść z Arkadiuszem, ale się zawahała. Odwróciła się i podeszła do Vincitore'a. Nachyliła się i szepnęła mu do ucha kilka słów, po czym dołączyła do jego właściciela.
-Co mu powiedziałaś?-Zapytał rozbawiony.
-Powiedziałam, ze ma się spisać. Bardzo chcę, żeby wygrał.
-Wierz mi, nie tylko ty.
   Idąc na miejsce zobaczyli Lucę ubranego w złoto-bordowy stój, a przy nim Paddy'ego podającego mu ostatnie rady. Obaj mężczyźni byli bardzo zdenerwowani. Izabela kiwnęła ręką na Stryj, żeby do nich dołączył, ale on tylko jej odmachnął. Chciał, żeby ten młody chłopak wygrał.
   Izabela i Arkadiusz usiedli na miejscach im wskazanych. Z wysoka bez trudu odnalazła konia, którego przed chwilą zagrzewała do walki a na nim Lucę który wydawał się być jeszcze mniejszy niż w rzeczywistości. Do tej pory nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo się denerwuje. Uświadomił jej to Arkadiusz, chwytając ją za rękę. Popatrzyła na niego zaskoczona. W tym momencie padł sygnał oznaczający rozpoczęcie gonitwy.

2 komentarze:

  1. Arkadiusz ukazuje część swojej osobowości... ciekawie. Oby tylko nie wszyscy się o nią bili :P To już by była przesada. Ale bracia? W dodatku zazdrośni o przyjaciela - stajennego? Tak, to już prędzej.
    Zdanie w poprzednim poście też mnie zaciekawiło. Jak długo będzie szczęśliwa? Wg mnie - aż odkryje jakiś sekret. Dotyczący rodziny królewskiej i jej samej.
    Ale to, że Arkadiusz zaczął działać tak szybko? To we mnie walnęło. Myślałam, że dłużej będzie udawał, że nic go nie obchodzi Izabela, a tu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliwko,
      Twoje komentarze są dla mnie wielką pomocą. Czytając je wiem co może zainteresować czytelników. Dziękuję ci bardzo.
      Co do historii, Masz rację będzie się dziać i z pewnością będzie kilka momentów, które mogą zaskoczyć. Wszystkiego teraz nie powiem, ale muszę prosić o cierpliwość.
      TheAvcia

      Usuń